“Pobudka!”-krzyknął oboźny. Z oczami ledwo otwartymi czekaliśmy na ogłoszenie o gimnastyce ale się na szczęście nie doczekaliśmy. Po apelu porannym wszyscy z burczącymi brzuchami udaliśmy się na śniadanie.Najedzeni i spakowani wyruszyliśmy całym hufcem do Miłomłyna na mszę świętą. Wszystkie drużyny z okolic naszego obozu także znajdowały się na mszy. Po mszy udali się na wycieczkę rowerową.Oczywiście krążyliśmy ale jak zawsze odnaleźliśmy się na mapie. Po 40 km jeździe na rowerach wróciliśmy do obozu, obolali i zmordowani ale prysznic i kolacja porawiła nam humor. Ognisko z kiełbaskami i śpiewograniem był świetnym sposobem na zakończenie dnia.

Magda Ikwanty
Weronika Wołoszyn